piątek, 11 stycznia 2013

Knicks @ Pacers 76:81 10/01/2013


        Poturbowani i pozawieszani Knicks przegrali drugi mecz z rzędu. Za porażkę z początku sezonu zrewanżowali się Pacers, a do zwycięstwa poprowadzili ich Paul George i Ian Mahinmi. Był to pierwszy mecz podpiecznych Mike'a Woodsona w serii back-to-back, dzisiaj przed nimi pojedynek z Bulls.




To prawdopodobnie najdroższe Cheerios w historii ludzkości. Około $175 tysięcy nie zostanie wypłacone Anthony'emu z powodu zawieszenia na jeden mecz. Co najważniejsze, jego osobiste utarczki z Kevinem Garnettem kosztowały Knicks dwie porażki. Nawiązując do idei szerzonej przez Mike'a Woodsona, przy wszelkich podejmowanych decyzjach i działaniach dokonywanych na parkiecie to dobro drużyny powinno zawsze znajdować się na pierwszym miejscu... Team Comes First. Garnett, bez względu na to co powiedział i ile było w tym prawdy, osiągnął swój cel. Jego słowa były zamierzone i miały przynieść dane efekty. Tak też się stało. Mógł przewidzieć jak zareaguje Melo- taka zagrywka w stylu Pata Rileya, który w 1997 wiedział, że ławka zareaguje na to co miał zrobić P.J. Brown. Następnym razem ktoś z graczy Knicks powinien sięgnąć po metodę Bruce'a Bowena, który podczas jednego z pojedynków Spurs i T'Wolves nie mógł zdzierżyć ciągłego dogadywania Duncanowi przez Garnetta i zwyczajnie powiedział mu żeby się zamknął. Podobno poskutktowało, przynajmniej tak twierdzi Bruce. Także, do następnego razu Boston. Jak to się mówi 'What goes around... comes around', po wspomnianym incydencie z Miami, Knicks przez trzy lata z rzędu pokonywali Heat w Play-Offs.

Kontuzje graczy są chyba ostatnią wymówką jaką Nowojorczycy powinni używać w przypadku porażek. W budowę tej drużyny było wpisane ryzyko częstych kontuzji, ze względu na wiek nowoprzybyłych graczy oraz wysoką kontuzjogennośc zawodników. Po raz trzynasty z rzędu nie zagrał Rasheed Wallace i prawdopodobnie nie wróci na parkiet do przyszłego tygodnia. Głodni sensacji dziennikarze starali się poszukać tymczasowego zastępcy 'Sheeda, ale Mike Woodson powiedział, że po raz pierwszy od reporterów słyszy o rozważaniu przez Knicks zatrudnienia Kenyona Martina. 

Stoudemire, po 29-cio minutowym występie przeciwko Celtics został ograniczony przez lekarzy do krótszych, 20-sto minutowych występów. STAT zaprzecza, żeby odczuwał jakiekolwiek bóle, a instrukcje lekarzy mają zapobiec przeciążeniu jego kolan w drodze powrotu do zdrowia.

Iman Shumpert równie mocno nie może się doczekać swojego powrotu na parkiet, co fani Knicks i sztab trenerski, poniżej jego 'ćwierknięcie' po meczu z Boston:


Shump sam przyznaje, że potrzebuje jeszcze sporo treningów, aby wrócić do meczowej dyspozycji i maja mu w tym pomóc gry treningowe 3-na-3 i 5-na-5. To jak sobie radził na jednym z pierwszych 'scrimagge'ów' po kontuzji możecie sprawdzić tutaj. Powrót Imana może dodać sporo energii do ostanio kulejącej obrony obwodowej Knicks. Trener Woodson jeszcze nie wykluczył jego występu w Londynie, ale jest mało prawdopodobne żeby zadebiutował już przeciwko Pistons. Wiele na to wskazuje, że wychowanek Georgie-Tech, podobnie jak Amar'e, w celu uzyskania formy meczowej podejmie treningi z drużyna D-League, Erie Bayhawks.

Knicks po raz drugii w tym sezonie zmierzyli się z drużyną z Indianapolis. We wcześniejszym spotkaniu, Nowojorczycy odnieśli łatwe 'feel-good' zwycięstwo we własnej hali po tym jak polegli pierwszy raz w sezonie z Grizzlies. Tym razem trudno było oczekiwać odbicią się po porażce z Celtics. Chyba tylko w najczarniejszych przedsezonowych scenariuszach przewidywano, że na początku stycznia Knickerbockers będą zmuszeni do wyjścia piątką Kidd, Brewer, Copeland, Camby i Chandler. Jedyna ofensywną opcją takiego zestawienia graczy wydawał się być Cope, który to potwierdził oddając w pierwszej kwarcie, najwięcej 7 rzutów. Jednak ku zaskoczeniu najbardziej efektywnym graczem Knicks w ataku okazał się być Marcus Camby, który zdobył 7 wczesnych punktów i wyprowadził Knicks na siedmio-punktowe prowadzenie w pierwszej kwarcie. Rzadki w wykonaniu Nowojorczyków dobry początek został zatrzymany przez rewelacyjną w tym sezonie obronę Pacers, która pozwoliła im odzyskać prowadzenie jeszcze przed końcem pierwszych 12 minut. 

Marcus Camby nie tylko brał na siebie ciężar zdobywania punktów (w pierwszej połowie drugi pod tym względem za Smithem, który miał 8 punktów), ale również umiejętnie wykorzystywał przewagę wzrostu nad Davidem Westem. Niestety podczas jednego z wjazdów na kosz (Camby zaskakująco zdobył punkty w pierwszej połowie właśnie z penetracji) na początku trzeciej kwarty niefortunnie źle wylądował na lewej stopie i już nie wrócił do meczu. Camby opuścił halę o kulach i według jego słów nie odczuwa, aby było to coś poważnego. Jego stan zbadają dzisiaj lekarze podczas MRI i zadecydują czy będzie konieczna operacja, w przypadku której prawdopodobnie nie zobaczylibyśmy już Marcusa w tym sezonie.

Przed meczem Frank Vogel podobno najbardziej obawiał się gry pick-and-roll i lobów ze strony Knicks. Od momentu odniesienia kontuzji przez Raymonda Feltona obie zagrywki nie są już tak często wykorzystywane w ofensywnym repertuarze drużyny z Nowego Jorku. Jednak w trzeciej kwarcie gra w pick-and-rollu J.R. Smitha zaczeła przynosić pozytywne rezultaty. J.R. sam kończył akcje wjeżdżając na kosz lub podawał do rolującego Chandlera. Smith w penetracjach wykorzystywa powrót na parkiet Hibberta, którego manewry defensywne pod koszem były ograniczone bólem w plecach- center Pacers opuścił parkiet z tego powodu we wcześniejszej części meczu.



Hibbert nie pograł zbyt długo, bo przy bloku na Chandlerze w drugiej minucie ostatniej odsłony plecy dały znowu o sobie znać i już nie wrócił do gry. Ironicznie, pomogło to drużynie Franka Vogela, który skorzystał z usług Iana Mahinmiego. Wysoki Francuz już wcześniej sprawiał sporo problemów Chandlerowi, z którym miał wiele okazji do wspólnych treningów w czasie ich wystepów dla Mavericks w mistrzowskim sezonie 2011. Mahinmi zbierał piłki w ataku, dobijał rzuty, trafiał z pół-dystansu i okazał się clutch w czwartej kwarcie, w której zdobył najwięcej, 11 punktów.

Knicks po rozpoczęciu ostatniej części gry efektownym pick-and-rollem zakończonym dunkiem Chandlera zostali całkowicie poskromieni ofensywnie. Nie byli w stanie wyprowadzić żadnej zespołowej akcji. Zawodnicy z Indianapolis przez całe spotkanie nie dopuszczali Knicks do oddawania rzutów z dystansu z czystych pozycji. Nie zdobyli punktów przez 7 minut- dopiero jumper Stoudemire'a przerwał niemoc, ale na pogoń za Indianą było już za późno. Knicks znowu nie potrafili zagrać zespołowo w końcówce polegając wyłącznie na indywidualnych akcjach Smitha, który oddawał rzuty gdy znalazł choć odrobinę wolnej przestrzeni. Znakomicie przez cały mecz spisywał się Paul George, na którego atletyzm i wejścia na kosz Nowojorczycy nie byli w stanie odpowiedzieć. George aż 6-ciokrotnie ukradł piłkę Knicks i przy 4 okazajach zamienił przechwycone posiadanie na łatwe punkty z fast-breaku. 

Podopieczni Woodsona zostali zatrzymani na 76 punktach co jest ich najgorszym osiągnięciem ofensywnym od 22 lutego 2010, kiedy w meczu przeciwko Bucks zdobyli zaledwie 67 oczek. Dzisiaj czeka ich drugi mecz z serii back-to-back z niewygodnymi Bulls, którzy już dwukrotnie pokonali Knicks w tym sezonie. W przełamaniu złej passy może pomóc powrót Anthony'ego, który na darmo wybrał sie w podróż do Indianapolis.

OCENY ZAWODNIKÓW (1-10):
 2,5 Jason Kidd- Woodson oczekuje chyba od niego zbyt wiele, przegrał z atletyzmem George'a, który się tylko czaił na przechwycenie piłki. 'Zmęczenie materiału nie ma prawa bytu, gdy czy to urządzenie urządzi cię na zamówienie, chwyta, energia zakończenia, energia zdobyta...'. Niestety czasu na zakończenie znowu nie było, ale za to było aż 5 strat.

 2 Ronnie Brewer- grał niespełna 8 minut i trudno określić jego zadanie w zespole- ograniczenie George'a? No to chyba nie poszlo, nawet w te kilka minut. Nie potrafi już położyć piłki na parkiet i wejśc pod kosz.

 5 Chris Copeland- niecelnie z dystansu i półdystansu, za to dobrze w pojedynkach jeden-na-jeden i w próbach wejścia na kosz, w których musi ograniczyć straty i w tym używanie lewego haka ręką. Season-high zbiórek,6.

6,5 Marcus Camby- najlepszy występ w sezonie ze złym zakończeniem. Zaskakujace wejścia na kosz i robił różnicę w obronie oraz w walce na tablicach.

 5,5 Tyson Chandler- pomimo double-double przegrał pojedynek z agresywnie grającym Mahinmim. Swoją frustrację przelał na sędziów, za co został ukarany technicznym. Dobrze w pick-and-rollu ze Smithem.

 5 J.R. Smith- nie siedziały mu rzuty to postanowił wchodzić na kosz. Efektowny poster na Mahinmim. Znakomicie w pick-and-rollu, ale kompletnie zawalił ostatnia część meczu akcjami jeden-na-jeden. Najwięcej oddanych rzutów w sezonie.

 4,5 Amar'e Stoudemire- nie było progresu w rekonwalescencji, ale nie zapominajmy, że duży wpływ na to miały zalecenia lekarzy. Jego 'transition defence' to komedia- ta akcja z rozłożonymi ramionami bez zwracania uwagi na zawodnika z piłką posłuży jako dowód, że obrony nie był nigdy uczony. Znowu bez przekonania w wykańczaniu i słabo na deskach, widać że dużo słabszy fizycznie, co pokazały m.in. przepychanki z Westem. Ładny blok po wpuszczeniu przeciwnika pod obręcz i umiejętne wymuszenie faulu. Dlaczego nie wykorzystują go w pick-and-rollu? Czy nie pomogłoby to go rozruszać?

 3 Steve Novak- jedna celna trójka i wyrównanie season-high zbiórek, 5.
 3 Pablo Prigioni- ładna akcja z Chandlerem na początku czwartej kwarty, ale nie przyczynił się do rozbujania ofensywy.

 6 Kurt Thomas- podobnie jak Smith największa ilośc oddanych rzutów w sezonie, co tylko potwierdza ofensywny marazm. Dwa razy wybita piłka z rąk Westa i wymuszenie faulu w ataku na tym samym zawodniku.

Player of the Game: Paul George











3 komentarze:

  1. Kamilu współczuje Ci że musiałeś opisywać ten mecz, oby dziś z Chicago był mecz z prawdziwego zdarzenia i zakończony zwycięstwem !!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie mecz nie był wcale taki zły. Lubie takie defensywne przepychanki, a po naszej pierwszej piątce zbyt wiele nie oczekiwałem, dlatego też jakiegoś wielkiego zawodu nie odczułem. Do czwartej kwarty było przyzwoicie, a później mecz przejeli George i Mahinmi. Coś czuje, że wrukwiony Melo da nam dzisiaj W :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mimo wszystko szkoda że się nie udało. Te 7:30 sec z 2 punktami pewnie mnie tak osłabiło w Q4....:)

    OdpowiedzUsuń