niedziela, 6 stycznia 2013

Knicks at Magic 114:106 05/01/2013


       Carmelo Anthony zdobywając 40 punktów i grając bez przerwy w drugiej połowy przyczynił sie do drugiego w tym sezonie zwycięstwa Knicks w Orlando. Dzięki tej wygranej Knicks utrzymują się na drugiej pozycji w Konferencji Wschodniej i tracą mniej do prowadzących Miami Heat.



Spodziewano się, że powrót Amar'e do gry, będzie tym dla Knicks, czym rok 2012 dla ludzkości. Co prawda, Nowojorczycy przegrali swój pierwszy mecz po powrocie Amar'e, ale całemu zajście można porównać bardziej do światowego noworocznego kaca, aniżeli globalnej katastrofy. Stoudemire nawet będąc bez formy nie przeszkadza i jest potrzebną opcją z ławki. Ironicznie dla wszystkich wichrzycieli upatrujących zaburzenie chemii zespołu, STAT wrócił w najbardziej odpowiednim momencie (no może brakuje zdrowego Feltona), a więc wtedy gdy drużyna z The Garden nie radziła sobie najlepiej z zaangażowaniem na parkiecie i potrzebowała zewnętrznego impulsu zmuszającego do zabrania się do roboty. Ponadto, pojawienie się kontuzji STATa też nie mogło się lepiej zbiec w czasie- gdy Amar'e wrócił, Knicks byli już poukładaną drużyną mającą ustalone standardy gry i prowadzoną przez zawodnika grającego na poziomie MVP. Stoudemire musi pracować teraz ciężko, żeby wpisać się w te standardy. Amar'e zależy, żeby nie dać plamy w obronie i bedzie musiał się przykładać do gry po tej stronie parkietu. Natomiast reszcie zawodników Knicks też zależy, aby utrzymać odpowiednią chemie w zespole, co wpływa na grę z większym zaangażowaniem. Gdyby podopieczni Woodsona przegrali dotychczasowe mecze w tym roku, to rzepem na ogonie Knicks byłałby statystyka 'STAT 0-3'. Tymczasem Melo, STAT i Chandler pod okiem Woody'ego są 10-3 w sezonie regularnym, a to jak umiejętnie potrafi ustawić zespół Mike D'Antoni pokazuje obecna postawa Lakers.

Mike Woodson postanowił nie zmieniać wyjściowego składu z ostatniego spotkania i postawił na dwójkę wysokich pod koszem, chociaż Magic na czwórce grali mierzącym 206 cm Andrew Nicholsonem. Prawdopodobnie był to też zabieg uniemożliwiający 'matchowanie' tego zawodnika z Anthonym, który w ostatnim pojedynku obu drużyn miał spore problemy z mijaniem 'pierwszoroczniaka' z Kanady. Magic agresywnie rozpoczeli pierwszą kwartę i dosłownie rzucili się na obręcz Nowojorczyków atakując ją rzutami z dystansu i pół-dystansu. Trudno mieć pretensje do Knicks o nie przykładanie się do gry obronnej i nie kontestownie rzutów, gdyż większość z nich była wykonywana natychmiastowo z zasłon. Natomiast wiele do życznia pozostawiała gra w ataku, gdzie 'Bockers tracili kolejne piłki rozdając beztroskie podania. Na niemoc w ataku swoich podopiecznych i niesamowitą skuteczność rzutową Magic szybko starał się zareagować Mike Woodson biorąc dwie szybkie przerwy na żadanie już na początku meczu, co pozwoliło zapobiec pojawieniu się frustracji w szeregach Knicks. 

W dalszej części gry sprawy w swoje ręce wzieli Melo i Kidd, którzy nie tylko sami zdobywali punkty, ale również potrafili znaleźć na czystych pozycjach pozostałych kolegów i siebie na wzajem. Magic zostali zmuszeni do popełnienia, aż 7 strat w drugiej kwarcie, co otworzyło Nowojorczykom łatwą drogę do zdobywania punktów w transition. Magic rozpoczeli drugą połowę w tym samym stylu co mecz i przed jej zakończeniem wyszli na ośmio-punktowe prowadzenie. Mike Woodson może mieć spore problemy z utrzymywaniem korzystnego wyniku, gdy na parkiecie znajduje się mocno ograniczona ofensywnie pierwsza piątka, która tak naprawdę pierwszą piątką nie jest. 

O czwartą kwartę postanowili się zatroszczyć 'Bohaterowie Ostatniej Akcji'- Carmelo Anthony i J.R. Smith siali zniszczenie jumperami prosto w twarze zawodników Magic. Obrona gospodarzy skupiająca swoją uwagę na grze wspomnianych graczy sprawiała, że na wolnych pozycjach znajdowali się Kidd, czy Chandler. Carmelo Anthony zagrał całą drugą połowę bez przerwy i  zdobył w niej 22 punkty z 17 rzutów.

OCENY ZAWODNIKÓW (1-10):
 
8 Jason Kidd- w przeciwieństwie do meczu ze Spurs świetnie dyrygował grą zespołu i dostrzegał kolegów na czystych pozycjach. Podobała mi sie jego współpraca w ataku z Melo. Natomiast w obronie sędziowie za bardzo mu nie pozwalali na agresywne wymuszanie strat. 

5 Ronnie Brewer- dobrze bronił na piłce Afflalo, ale czasami zdarzały mu się drobne zaniedbania w rotacji przy zmianach krycia. Fałszywy starter...

10 Carmelo Anthony- był niezbędny do osiągnięcia zwycięstwa w tym meczu przez Knicks, niósł całą drużynę swoją grą. Od kilku spotkań coraz częściej zauważam jego tendecje do umiejętnych poprzecznych podań w kierunku Novaka- potrafi go dostrzec w naprawdę dogodnych sytuacjach. W jednym z kluczowych momentów przejął krycie Nelsona i broniąc jeden-na-jeden zmusił go do kapitulacji. 40-6-6, czy można oczekiwać czegoś więcej?

5,5 Marcus Camby- mając piłkę w rękach szuka tylko jak zagrać lobem do kolegów pod koszem, kilka beztroskich podań i zbytnio się nie kwapił do kontestowania rzutów, czy walki na deskach.

8 Tyson Chandler- w kluczowych momentach znowu zatroszczył się o obronę dostępu do obręczy i wybijanie piłki przeciwnikom. Vucevic zbierał nad nim, ale Tyson zaliczył też kilka swoich firmowych 'tip-inów'.

 8 J.R. Smith- zastanawiam się jakim mógłby być zawodnikiem gdyby wchodził do ligi ze statusem przyszłej supergwiazdy. Od początku temperowano jego zapędy strzelecki, tymczasem trzeba było tchnąć ducha nadzieji. Gdyby otrzymał choć połowę troski jaką został obdarzony Kobe to mógłby być teraz zupełnie innym graczem (ktoś powie, że nie ta etyka pracy). Ograniczenia i groźby nie są skutecznym mobilizującym środkiem na wszystkich. Wystarczy okazać trochę zrozumienia.

 6 Amar'e Stoudemire- zbyt długo manewruje pod koszem i decyduje się na zaatakowanie obręczy w nieodpowiednim czasie- poprawa 'timingu' powinna przyjść z większą ilością rozegranych meczów. Podobnie wygląda jego gra w pick-and-rollu, po postawieniu zasłony nie potrafi się znaleźc w dogodnej pozycji do rollowania na kosz. Dlatego też większość jego akcji to izolacje. Zabierał trochę miejsca pod koszem Anthony'emu przy próbach penetracji. Nieco gorzej w rotacji obronnej niż w meczu ze Spurs- w jednej akcji zostawił Turkoglu samego przy linii za 3 punkty i wrócił do krycia swojego zawodnika. Na szczęście Copeland dobiegł do Turka na czas, a ten chyba zaskoczony całym zajściem dopuścił się straty. Była to akcja podobna do tej, o której mówił Bruce Bowen w swoim podcast'cie: podczas jednego z pojedynków Spurs i Suns, Raja Bell miał problemy z upilnowaniem wjazdów swojego zawodnika i prosił Amar'e o pomoc pod obręczą, Stoudemire odpowiedział mu, że musi sie zająć swoim zawodnikiem. Jak to określił Bruce: samolubna obrona. Powrót do pierwszej piątki przed końcem stycznia?
 
 5,5 Steve Novak- z nim na parkiecie Knicks byli +26, ale McRoberts mając go przed sobą nie zastanawiał sie ani przez chwilę nad wejściem na kosz.
 
 5,5 Pablo Prigioni- najwidoczniej na zmianę z Kiddem przejmują obowiązki prowadzenia gry zespołu.

 4 Chris Copeland- niecelna trójka i błąd kroków, choć i tak wcześniejszy został niezauważony przez sędziów.

Player of the Game: Carmelo Anthony











3 komentarze:

  1. Kolejne zwycięstwo, jak ostatnio często się zdarza słabo zaczynamy ale tym razem to przez minuty "konia" graczy Magic wszystko trafiali. W drugiej kwarcie wszystko wróciło do normy i zdziwiłem się co stało się pod koniec trzeciej. Nawet już byłem przekonany że tym razem się pogoń nie uda ale Melo pokazał że jest ON FIRE :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja szczerze powiedziawszy to myślałem, że Knicks to przegrają po tej tragicznej 3 kwarcie. Melo zostawił najlepsze na koniec i dobrze.

    Czwórka najlepszych zawodników w lidze jest na tak wysokim poziomie, jakiego dawno tylu graczy nie prezentowało w tym samym czasie. Mimo wszystko uważam, że Melo na obecną chwilę jest minimalnie w tyle za Bronem, KD i CP3. Z drugiej strony nie moze liczyc na pomoc ofensywna Westbrooka, nie wspomagaja go Wade i Bosh oraz nie gra w jednej druzynie z Griffinem i z super-high- flying lawka rezerwowych, a to że musi polegać w najwiekszym stopniu na sobie może sprawic, zd zgarnie statuetke.

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz rację musi troszkę podnieść liczbę asyst. Co w ostatnich meczach czyni :) Też uważam że jest czwarty w kolejce ale to się może zmienić gdybyśmy powalczyli o mistrzostwo konferencji co nie jest a wykonalne Miami nie raz odpuszcza lekko mecze i próbuje je wygrać jak najmniejszym nakładem sił. W sumie to my też tak robimy :)Sprawa jest otwarta cała czwórka ciągnie swoje zespoły.

    OdpowiedzUsuń