poniedziałek, 14 stycznia 2013

Hornets @ Knicks 87:100 13/01/2013


        To był mecz krzyżujących się z sobą różnych serii. Knicks przełamali passę 3 porażek, tym samym powstrzymując Hornets przed odniesieniem 5-ego zwycięstwa z rzędu. Natomiast Carmelo Anthony przedłużył passę meczów ze zdobyciem 20-stu punktów lub więcej do 24-ech.


Seria 3 porażek z rzędu jest najdłuższą tego typu passą za czasów Mike Woodsona w roli głównego trenera. Woody przed meczem przyznał, że nie wiedział do końca jaką wystawi pierwszą piątkę. Knicks  są w dołku, Knicks mają problemy i nie przypominają drużyny, która miała najlepszy początek sezonu od blisko czterdziestu lat. Mike Woodson szuka recepty, która mogłaby zapewnić Nowojorczykom lepsze starty meczów. Knicks przegrywali w pierwszej kwarcie w 10 z ostatnich 13 spotkań. W 7 przypadkach deficyt punktowy z początku meczu przesądzał o końcowej porażce. Knickerbockers już nie są tak skuteczni w 'catch-up games' jak na początku sezonu, a nonszalancja i brak energii, obok wielu kontuzji, stały się główną przyczyną 'kryzysu sezonu średniego'. 

Woodson kombinował najpierw wysokim składem wystawiając na pozycji silnego skrzydłowego Marcusa Camby'ego, co przyniosło pozytywne rezulaty i przełożyło się nie tylko na zwycięstwa ze Spurs i Magic, ale również usprawniło obronę strefy podkoszowej. Jak wiemy, Camby po najlepszym indywidualnym występie w sezonie nabawił się znowu urazu lewej stopy. Do pierwszej piątki na jeden mecz za Camby'ego wrócił Thomas, a Carmelo Anthony wciąż występował na pozycji niskiego skrzydłowego. Melo grając obok takich tuz ofensywnych jak wpomniany Thomas, czy Brewer był tak naprawdę jedyną opcją w ataku. Knicks drużynowo nie mieli prawa sprawiać żadnych problemów defensywie Bulls, Pacers czy ostatnio Celtics. Stąd też Woodson postanowił sięgnąć po może mniej ogranego i mniej doświadczonego, ale za to bardziej atletycznego White'a, którego wprowadził do pierwszej piątki w miejsce zawodzącego Brewera. Ponowne przesunięcie Melo na 'czwórkę' zrobiło miejsce w wyjściowym składzie kolejnej opcji ofensywnej, jaką jest Chris Copeland.

28-letni rookie znowu się sprawdził gdy dano mu szanse. Był to trochę inny występ od poprzednich w sezonie, bo po raz pierwszy nie musiał nikogo zastępować. Chris wcześniej wpisywał się w rolę kontuzjowanych graczy i dublował Anthony'ego czy Novaka. Cope wyszedł w pierwszej piątce i miał zagrać samego siebie. Jego gra w ataku i celne rzuty za trzy punkty pozwoliły Knicks utrzymać 'zdrowy dystans' do Hornets w pierwszej kwarcie. Zdobył połowę punktów swojej drużyny i był tym czego brakowało Nowojorczykom na początku starcia z Bulls, gdy Anthony wciąż myślał o słowach Kevina Garnetta i miał rozstrojony celownik. Oczywiście, obrona Hornets, a obrona Bulls to dwie inne bajki i wnioskując po tym jak zawodnicy z Chicago bronili linii za 3 punkty jest mało prawdopodobne, aby Cope miał jakiekolwiek okazje do oddania rzutów z czystych pozycji. Chociaż w tym sezonie zaliczył jedne ze swoich '5 minut' właśnie przeciwko drużynie Coacha Thibsa. Free Chris Copeland i jak najwięcej przynajmniej 20-sto minutowych wystepów, szczególnie w obliczu plagi kontuzji.

Carmelo Anthony rozpoczął drugi mecz z rzędu od tragicznej skuteczności, trafiając zaledwie 1 z 8 oddanych rzutów. Melo przyznał, że postuje od początku nowego roku i dlatego też brakuje mu energii na początku ostatnich kilku wystepów. Forma lidera Knickerbockers udzieliła się najwidoczniej jego zespołowi, którego gra w pierwszych kilkunastu minutach wyglądała bardzo ospale. Hornets wykorzystywali brak zaangażowania Knicks i szybkimi podaniami dostawali się pod kosz. Nowojorczycy tracili też piłkę w ataku oddając beztroskie podania- w całym meczu doszło do kilku nieprzygotowanych zagrań lobem do Tysona Chandlera. Bezmyślnie w jednej sytuacji zachował się też J.R. Smith, który z syreną końcową pierwszej kwarty sfaulował Robertsa, a ten z linii rzutow osobistych zdobył 'bonusowe' 3 punkty.

Dopiero energiczne wejście w mecz Pablo Prigioniego pobudziło do lepszej gry w defensywie Knicks, którzy biorąc przykład z 35-letniego Argentyńczyka kryli rywali na centymetrze. W jednej akcji Prigioniemu udalo się przechwycić piłkę i zakończyć kontratak lay-upem (ten mecz udowodnił, że się myliłem co przeprowadzania fast-breaku przez Pablo, a może to jednak 'Transition-D' Bulls stoji na tak wysokim poziomie?). Tryumfalny powrót do świata żywych z duchowej podróży postującej gwiazdy zaliczył Anthony trafiając w drugiej odsłonie 6 z 9 rzutów i wyprowadzając Knicks na 8-punktowe prowadzenie w pierwszej połowie.

Knicks odzyskali kontrolę nad meczem w drugiej kwarcie i nie oddali już jej do końca spotkania, nie spuszając z tonu w defensywie zespołowej. Gwoździami do trumny cztero-meczowej zwycięskiej passy Hornets były trzy trójki Novaka w drugiej połowie, które przyczyniły sie w pewnym momencie do 16-punktowej przewagi. Copeland powtórzył wyczyn z pierwszej kwarty i dołożył kolejne 11 punktów. 

Melo wyznał, że zakończył swój post i po meczu wybierze się na największego 'stejka' w okolicy. Miejmy nadzieje, że Knicks również zakończyli okres oszczędzania się na parkiecie, a kilkudniowa przerwa pozwoli odpocząć nogom Jasona Kidda i reszty weteranów. Następny przystanek Londyn, a w nim prawdopodobnie długo wyczekiwany powrót Shumpa.

OCENY ZAWODNIKÓW (1-10):
 
6 Jason Kidd- zdecydowanie potrzebuje odpoczynku- jeden mecz w tym tygodniu powinien mu dobrze zrobić. Woodson nie chce, ale musi dawać mu po tyle minut w meczu, chociaż wczoraj 'tylko' 22.

5 James White- potrafi położyć piłkę na parkiet, czego nie można powiedzieć o Brewera. Jednak jest równie mało aktywny co Ronnie.

8,5 Chris Copeland- Woodson powinien się zdecydować na ten ruch długo wcześniej- powinien wychodzić w pierwszej piątce zamiast Thomasa i tym samym zostawiać Melo na 'czwórce'. Obecnie druga opcja ofensywna drużyny, no może trzecia, za Smithem.
 
8 Carmelo Anthony- znowu słaby początek, ale 'streak' trwa i jest 24 mecz z koleji ze zdobyczą 20 punktów lub więcej. Tym samym wyprzedził w tej kategorii obecnego na trybunach tego wieczoru, oryginalnego króla Nowego Jorku, Bernarda Kinga i zbliża się do osiągnięcia Stoudemire'a z 2010 roku.

7,5 Tyson Chandler- wydaje się być dwa razy szerszy od Davisa, bez Feltona nie ma komu wykorzystywać go w ataku. Te loby są zbyt pochopne i beztroskie. Ładne zagranie do ścinającego na kosz Smitha.

6 J.R. Smith- J.R. zalicza znowu okres bessy, chociaż potrafił dostrzegać kolegów. Ograniczył ilość oddanych rzutów do 11. Głupi faul na koniec pierwszej kwarty.

6,5 Amar'e Stoudemire- bardziej od gry w pick-and-rollu szuka miejsca w post'cie. Znalazl sposób na Smitha i mijał go wykorzystując swoją szybkość, której brak tak wielu mu zarzuca. Poprawnie w obronie i z zaangażowaniem. Kolejny obrót w przód, chociaż musi więcej zbierać.

 6 Steve Novak- 16 na jego koszulce oznacza, że trafia gdy Knicks mają 16 punktów przewagi lub więcej, nie radzi sobie z presją oczekiwań.
 
 7,5 Pablo Prigioni- zupełnie odwrotny występ od tego przeciwko Chicago. Zmobilizował zespół do działania i przykładania się w obronie. Nie jest taki zły w kontrataku i powoli przestaje się bać rzucać.

 5 Ronnie Brewer- szkoda tego nieudanego put-back dunku, po jednym ze ścięć na kosz myślałem, że posiedzenie na ławce dobrze mu zrobiło. Niestety chwilę później znowu ściął i tym razem już nie trafił spod kosza... w swoim stylu.

Player of the Game: Chris Copeland









sobota, 12 stycznia 2013

Bulls @ Knicks 108:101 11/01/2013


        Knicks przegrywają trzeci mecz z rzędu i trzeci mecz w sezonie z Bulls, którzy są o jeden krok od zmiecenia serii bezpośrednich starć z Knicks w sezonie regularnym.



Tak jak pisałem przy okazji meczu z Indianą, szukanie usprawiedliwień przez Mike'a Woodson w dużej ilości kontuzjowanych graczy nie powinno mieć miejsca. Po pierwsze, oparcie trzonu drużyny na weteranach było pomysłem Woody'ego i w takim przypadku szansę na plagę kontuzji wzrastają. Po drugie, Bulls, podobnie zresztą jak Indiana, muszą radzić sobie od początku tego sezonu bez liderów (nie wspominając w przypadku Indiany o 'The Curious Case of Roy Hibbert'). Fakt, Mike Woodson nie miał jeszcze możliwości w tym sezonie na skorzystanie, że wszystkich zawodników w jednym czasie. Tylko, czy tak naprawdę w przypadku Knicks można liczyć na taką ewentualność? Sheed, Shump i Ray nie zdążyli jeszcze wrócić, a przedwczorajsza kontuzja lewej stopy Camby'ego wykluczła go z gry na 2 do 4 tygodni. Paradoksalnie, 40-letni Kurt Thomas jest jednym z niewielu graczy w składzie Knicks, który jest zawsze gotowy do wypełnienia roli po kontuzjowanych kolegach z zespołu.

Przed sezonem posunięcia Glena Grunwalda mogły sprawiać wrażenie, że Knicks w obecnych rozgrywkach nie będzie dokuczał niedobór na pozycji rozgrywającego. Tymczasem, brak najmłodszego i wydawać by się mogło najmniej podatnego na kontuzje Feltona, odciska piętno na grze ofensywnej całego zespołu. Problemy Knicks zaczeły się od dokuczliwego bólu w obu rękach Raya. Bez niego w składzie Knickerbockers nie są tą drużyną co w listopadzie i grudniu. Mecz z Chicago pokazał, że Knicks są praktycznie pozbawani możliwości zodbywania punktów w kontrataku. Ani Kidd, ani Prigioni nie są w stanie wykorzystać posiadania przechwyconej piłki i przeprowadzić jej szybko na połowę rywala. Dobitnie ilustruje to akcja z trzeciej kwarty, gdzie w sytuacji 3-na-1 (Prigioni, Smith i White) w transition Knicks wyszli bez zdobyczy punktowej, bo zawodnik przy piłce nie potrafił umiejętnie dograć i wykorzystać przewagę. Do tego typu sytuacji doszło kilkukrotnie w tym meczu i chyba zdał sobie z tego sprawę Anthony, który w jednej z akcji w czwartej akcji samemu przeprowadzil kontratak i zakończył go lay-upem. 

Bez Feltona coraz rzadziej jesteśmy świadkami gry w pick-and-rollu z wykorzystaniem rollującego do kosza. Może dochodzi do pięciu tego typu zagrywek w meczu, najczęściej z wykorzystaniem Chandlera- po dwa razy uruchomią go Kidd i Smith, a jak obrońcy nie zostawią Prigioniego bez opieki to jemu też przydaża się zagrać dwójkową akcję. Nienajlepiej, a właściwie to wcale nie układa się współpraca Stoudemire'a z Argentyńczykiem. Obaj panowie za bardzo nie rozumieją się na parkiecie- STAT nie potrafi się ustawić pod odpowiednim kątem przy i po stawianiu zasłony, a zmuszany do oddania rzutu Prigioni ma mniejsze pole manweru przy próbie odegrania piłki. W meczu przeciwko tak dobrze broniącym pick-and-roll Bulls, trudno było liczyć na przełamanie lodów między dwójką tych graczy.

Knicks oczekują zbyt wiele od Kidda, chociaż z drugiej strony Mike Woodson tak naprawdę nie ma żadnej innej możliwości. J-Kidd ze swoim zmysłem wdrażania piłki w ruch i umiejętnościami strzeleckimi był idealnie wkomponującą się 'dwójką' w system Woody'ego. Grając na 'jedynce' nie jest już w stanie rozbujać ofensywy w taki sposób jak robił to z Feltonem- brakuje tych szybkich podań numer dwa, trzy i cztery przy posiadaniu, które napędzały 'ball movement' zespołu. Sporym problemem była również gra z Brewerem na pozycji 'rzucajacego obrońcy', który najdelikatniej mówiąc do kreatywnych ofensywnie nie należy i gdy miał już piłkę w swoich dłoniach to nie wiedział co z nią zrobić. Dlatego też w poprzednich meczach tak często w posiadaniu piłki był Camby, który przy pozostałych zawodnikach z pierwszej piątki potrafi zaskoczyć dobrym dograniem, chociaż i tak najczęściej przetrzymywał piłkę i czekał na ruch kolegów z drużyny. Usunięcie Brewera z S5 miało nieco rozruszać atak Knicks, niestety wyostrzony przegląd parkietu do silnych stron White'a nie należy, chociaż w akcjach indywidualnych jest w stanie bardziej zagrozić przeciwnikowi. I właśnie w ten indywidualny sposób- w pojedynkę- Nowojorczycy starają się przejść przez ten trudny dla nich okres. Nie ma drużynowego wysiłku, są akcje jeden-na-jeden, próby przebicia głową muru, jakim były ostatnimi czasy defensywne formacje Chicago i Indiany. Tak jak w obronie Bulls jest niezbędny udział i poświęcenie wszystkich graczy, tak samo w ataku Knicks każdy z zawodników powinien być włączony do gry. Rozpracowywanie zorganizowanej przestępczości przez jednego 'wrukwionego' glinę zdarza się tylko w filmach. Poza tym Deng znakomicie się sprawdza w uciszaniu narwanych gliniarzy.

Podopieczni Woodsona w meczu z Bulls poza waleniem głową w mur zostali też pozbawieni możliwości zdobywania dodatkowych punktów zza linii za 3, co bezpośrednio wiązało się z brakiem ruchu piłką i podań w rytm. Knicks nie potrafili się uwolnić od przyklejonych do nich 'Byków' i praktycznie nie mieli okazji do oddania rzutu za trzy punkty z czystej pozycji przez pierwsze 24 minuty. W jednej akcji obrońcy Chicago trzykrotnie zdołali zmusić graczy z Nowego Jorku do powstrzymania się przed oddaniem rzutu z wydawać by się mogło otawrtej pozycji. Szybka rotacja i dyscyplina w obronie pozwalała im na kontrolowanie linii za trzy nawet przy podwajaniu Melo. Knicks zagrali najgorszą pierwszą połowe w sezonie utrzymując skuteczność z gry na poziomie 30% i nie trafili żadnego rzutu za 3 punkty. Jest mało prawdopodobne, żeby gra Nowojoczyków się zmieniła jeszcze przed powrotem Feltona.

OCENY ZAWODNIKÓW (1-10):
 1 Jason Kidd- zero punktów i zero asyst. Traci wiele na wartości grając na 'jedynce'. Zmęczenie robi swoje. Knicks byli -21 z nim na parkiecie. Najgorszy mecz w sezonie?

 5 James White- tak jak pisalem wyżej, w porównaniu z Brewerem indywidualnie robi różnice w ataku . Odważne wejścia na kosz i idealnie za trzy 2/2. Nieco płaski rzut, taki w stylu Fieldsa, ale w końcu Flat White. Season-high punktów.

 6 Carmelo Anthony- okropna pierwsza połowa, w której został zjedzony przez Denga (Luol musiał pomylić go z piri-piri kurczakiem z Nandosa). W końcówce bez znaczenia miał swoje pięć minut. Starał się w obronie. Nie wróci już na pozycję Power Forward?

 5 Kurt Thomas- naprawdę stał się opcja w ataku. Po raz trzeci wyrównał season-high punktów i podobnie jak w meczu z Pacers wybijał piłki z rąk rywali.

 5 Tyson Chandler- przejął kontrolę na deskach, skuteczne dobitki po niecelnych rzutach kolegów, ale sam kilkukrotnie nie potrafił skończyć pod koszem.

 3 J.R. Smith- rzadziej szukał dograń do kolegów i starał się samemu kończyć akcje, często na siłę, jego streak 17 meczów z +15 punktów dobiegł końca.

 2 Amar'e Stoudemire- zero produkcji, zespół musi grać dla niego zamiast on dla zespołu. 
 3 Steve Novak- nie podoba mu sie gdy Nate Robinson robi 'discount-double check', porównał go do dzieciaków, którzy starają się naśladować jego ruchy na całym świecie po oddaniu celnej 'trójki'. Rozumie że mały Nate jak dorośnie chce być taki jak Steve. 
 4 Pablo Prigioni- 8 asyst pozostało w cieniu 5 strat, imponująco celnie za 3 punkty, nie potrafi przeprowadzić fast-breaku.

 3 Chris Copeland- niecelnie i chyba tyle.

Player of the Game: Luol Deng










piątek, 11 stycznia 2013

Knicks @ Pacers 76:81 10/01/2013


        Poturbowani i pozawieszani Knicks przegrali drugi mecz z rzędu. Za porażkę z początku sezonu zrewanżowali się Pacers, a do zwycięstwa poprowadzili ich Paul George i Ian Mahinmi. Był to pierwszy mecz podpiecznych Mike'a Woodsona w serii back-to-back, dzisiaj przed nimi pojedynek z Bulls.




To prawdopodobnie najdroższe Cheerios w historii ludzkości. Około $175 tysięcy nie zostanie wypłacone Anthony'emu z powodu zawieszenia na jeden mecz. Co najważniejsze, jego osobiste utarczki z Kevinem Garnettem kosztowały Knicks dwie porażki. Nawiązując do idei szerzonej przez Mike'a Woodsona, przy wszelkich podejmowanych decyzjach i działaniach dokonywanych na parkiecie to dobro drużyny powinno zawsze znajdować się na pierwszym miejscu... Team Comes First. Garnett, bez względu na to co powiedział i ile było w tym prawdy, osiągnął swój cel. Jego słowa były zamierzone i miały przynieść dane efekty. Tak też się stało. Mógł przewidzieć jak zareaguje Melo- taka zagrywka w stylu Pata Rileya, który w 1997 wiedział, że ławka zareaguje na to co miał zrobić P.J. Brown. Następnym razem ktoś z graczy Knicks powinien sięgnąć po metodę Bruce'a Bowena, który podczas jednego z pojedynków Spurs i T'Wolves nie mógł zdzierżyć ciągłego dogadywania Duncanowi przez Garnetta i zwyczajnie powiedział mu żeby się zamknął. Podobno poskutktowało, przynajmniej tak twierdzi Bruce. Także, do następnego razu Boston. Jak to się mówi 'What goes around... comes around', po wspomnianym incydencie z Miami, Knicks przez trzy lata z rzędu pokonywali Heat w Play-Offs.

Kontuzje graczy są chyba ostatnią wymówką jaką Nowojorczycy powinni używać w przypadku porażek. W budowę tej drużyny było wpisane ryzyko częstych kontuzji, ze względu na wiek nowoprzybyłych graczy oraz wysoką kontuzjogennośc zawodników. Po raz trzynasty z rzędu nie zagrał Rasheed Wallace i prawdopodobnie nie wróci na parkiet do przyszłego tygodnia. Głodni sensacji dziennikarze starali się poszukać tymczasowego zastępcy 'Sheeda, ale Mike Woodson powiedział, że po raz pierwszy od reporterów słyszy o rozważaniu przez Knicks zatrudnienia Kenyona Martina. 

Stoudemire, po 29-cio minutowym występie przeciwko Celtics został ograniczony przez lekarzy do krótszych, 20-sto minutowych występów. STAT zaprzecza, żeby odczuwał jakiekolwiek bóle, a instrukcje lekarzy mają zapobiec przeciążeniu jego kolan w drodze powrotu do zdrowia.

Iman Shumpert równie mocno nie może się doczekać swojego powrotu na parkiet, co fani Knicks i sztab trenerski, poniżej jego 'ćwierknięcie' po meczu z Boston:


Shump sam przyznaje, że potrzebuje jeszcze sporo treningów, aby wrócić do meczowej dyspozycji i maja mu w tym pomóc gry treningowe 3-na-3 i 5-na-5. To jak sobie radził na jednym z pierwszych 'scrimagge'ów' po kontuzji możecie sprawdzić tutaj. Powrót Imana może dodać sporo energii do ostanio kulejącej obrony obwodowej Knicks. Trener Woodson jeszcze nie wykluczył jego występu w Londynie, ale jest mało prawdopodobne żeby zadebiutował już przeciwko Pistons. Wiele na to wskazuje, że wychowanek Georgie-Tech, podobnie jak Amar'e, w celu uzyskania formy meczowej podejmie treningi z drużyna D-League, Erie Bayhawks.

Knicks po raz drugii w tym sezonie zmierzyli się z drużyną z Indianapolis. We wcześniejszym spotkaniu, Nowojorczycy odnieśli łatwe 'feel-good' zwycięstwo we własnej hali po tym jak polegli pierwszy raz w sezonie z Grizzlies. Tym razem trudno było oczekiwać odbicią się po porażce z Celtics. Chyba tylko w najczarniejszych przedsezonowych scenariuszach przewidywano, że na początku stycznia Knickerbockers będą zmuszeni do wyjścia piątką Kidd, Brewer, Copeland, Camby i Chandler. Jedyna ofensywną opcją takiego zestawienia graczy wydawał się być Cope, który to potwierdził oddając w pierwszej kwarcie, najwięcej 7 rzutów. Jednak ku zaskoczeniu najbardziej efektywnym graczem Knicks w ataku okazał się być Marcus Camby, który zdobył 7 wczesnych punktów i wyprowadził Knicks na siedmio-punktowe prowadzenie w pierwszej kwarcie. Rzadki w wykonaniu Nowojorczyków dobry początek został zatrzymany przez rewelacyjną w tym sezonie obronę Pacers, która pozwoliła im odzyskać prowadzenie jeszcze przed końcem pierwszych 12 minut. 

Marcus Camby nie tylko brał na siebie ciężar zdobywania punktów (w pierwszej połowie drugi pod tym względem za Smithem, który miał 8 punktów), ale również umiejętnie wykorzystywał przewagę wzrostu nad Davidem Westem. Niestety podczas jednego z wjazdów na kosz (Camby zaskakująco zdobył punkty w pierwszej połowie właśnie z penetracji) na początku trzeciej kwarty niefortunnie źle wylądował na lewej stopie i już nie wrócił do meczu. Camby opuścił halę o kulach i według jego słów nie odczuwa, aby było to coś poważnego. Jego stan zbadają dzisiaj lekarze podczas MRI i zadecydują czy będzie konieczna operacja, w przypadku której prawdopodobnie nie zobaczylibyśmy już Marcusa w tym sezonie.

Przed meczem Frank Vogel podobno najbardziej obawiał się gry pick-and-roll i lobów ze strony Knicks. Od momentu odniesienia kontuzji przez Raymonda Feltona obie zagrywki nie są już tak często wykorzystywane w ofensywnym repertuarze drużyny z Nowego Jorku. Jednak w trzeciej kwarcie gra w pick-and-rollu J.R. Smitha zaczeła przynosić pozytywne rezultaty. J.R. sam kończył akcje wjeżdżając na kosz lub podawał do rolującego Chandlera. Smith w penetracjach wykorzystywa powrót na parkiet Hibberta, którego manewry defensywne pod koszem były ograniczone bólem w plecach- center Pacers opuścił parkiet z tego powodu we wcześniejszej części meczu.



Hibbert nie pograł zbyt długo, bo przy bloku na Chandlerze w drugiej minucie ostatniej odsłony plecy dały znowu o sobie znać i już nie wrócił do gry. Ironicznie, pomogło to drużynie Franka Vogela, który skorzystał z usług Iana Mahinmiego. Wysoki Francuz już wcześniej sprawiał sporo problemów Chandlerowi, z którym miał wiele okazji do wspólnych treningów w czasie ich wystepów dla Mavericks w mistrzowskim sezonie 2011. Mahinmi zbierał piłki w ataku, dobijał rzuty, trafiał z pół-dystansu i okazał się clutch w czwartej kwarcie, w której zdobył najwięcej, 11 punktów.

Knicks po rozpoczęciu ostatniej części gry efektownym pick-and-rollem zakończonym dunkiem Chandlera zostali całkowicie poskromieni ofensywnie. Nie byli w stanie wyprowadzić żadnej zespołowej akcji. Zawodnicy z Indianapolis przez całe spotkanie nie dopuszczali Knicks do oddawania rzutów z dystansu z czystych pozycji. Nie zdobyli punktów przez 7 minut- dopiero jumper Stoudemire'a przerwał niemoc, ale na pogoń za Indianą było już za późno. Knicks znowu nie potrafili zagrać zespołowo w końcówce polegając wyłącznie na indywidualnych akcjach Smitha, który oddawał rzuty gdy znalazł choć odrobinę wolnej przestrzeni. Znakomicie przez cały mecz spisywał się Paul George, na którego atletyzm i wejścia na kosz Nowojorczycy nie byli w stanie odpowiedzieć. George aż 6-ciokrotnie ukradł piłkę Knicks i przy 4 okazajach zamienił przechwycone posiadanie na łatwe punkty z fast-breaku. 

Podopieczni Woodsona zostali zatrzymani na 76 punktach co jest ich najgorszym osiągnięciem ofensywnym od 22 lutego 2010, kiedy w meczu przeciwko Bucks zdobyli zaledwie 67 oczek. Dzisiaj czeka ich drugi mecz z serii back-to-back z niewygodnymi Bulls, którzy już dwukrotnie pokonali Knicks w tym sezonie. W przełamaniu złej passy może pomóc powrót Anthony'ego, który na darmo wybrał sie w podróż do Indianapolis.

OCENY ZAWODNIKÓW (1-10):
 2,5 Jason Kidd- Woodson oczekuje chyba od niego zbyt wiele, przegrał z atletyzmem George'a, który się tylko czaił na przechwycenie piłki. 'Zmęczenie materiału nie ma prawa bytu, gdy czy to urządzenie urządzi cię na zamówienie, chwyta, energia zakończenia, energia zdobyta...'. Niestety czasu na zakończenie znowu nie było, ale za to było aż 5 strat.

 2 Ronnie Brewer- grał niespełna 8 minut i trudno określić jego zadanie w zespole- ograniczenie George'a? No to chyba nie poszlo, nawet w te kilka minut. Nie potrafi już położyć piłki na parkiet i wejśc pod kosz.

 5 Chris Copeland- niecelnie z dystansu i półdystansu, za to dobrze w pojedynkach jeden-na-jeden i w próbach wejścia na kosz, w których musi ograniczyć straty i w tym używanie lewego haka ręką. Season-high zbiórek,6.

6,5 Marcus Camby- najlepszy występ w sezonie ze złym zakończeniem. Zaskakujace wejścia na kosz i robił różnicę w obronie oraz w walce na tablicach.

 5,5 Tyson Chandler- pomimo double-double przegrał pojedynek z agresywnie grającym Mahinmim. Swoją frustrację przelał na sędziów, za co został ukarany technicznym. Dobrze w pick-and-rollu ze Smithem.

 5 J.R. Smith- nie siedziały mu rzuty to postanowił wchodzić na kosz. Efektowny poster na Mahinmim. Znakomicie w pick-and-rollu, ale kompletnie zawalił ostatnia część meczu akcjami jeden-na-jeden. Najwięcej oddanych rzutów w sezonie.

 4,5 Amar'e Stoudemire- nie było progresu w rekonwalescencji, ale nie zapominajmy, że duży wpływ na to miały zalecenia lekarzy. Jego 'transition defence' to komedia- ta akcja z rozłożonymi ramionami bez zwracania uwagi na zawodnika z piłką posłuży jako dowód, że obrony nie był nigdy uczony. Znowu bez przekonania w wykańczaniu i słabo na deskach, widać że dużo słabszy fizycznie, co pokazały m.in. przepychanki z Westem. Ładny blok po wpuszczeniu przeciwnika pod obręcz i umiejętne wymuszenie faulu. Dlaczego nie wykorzystują go w pick-and-rollu? Czy nie pomogłoby to go rozruszać?

 3 Steve Novak- jedna celna trójka i wyrównanie season-high zbiórek, 5.
 3 Pablo Prigioni- ładna akcja z Chandlerem na początku czwartej kwarty, ale nie przyczynił się do rozbujania ofensywy.

 6 Kurt Thomas- podobnie jak Smith największa ilośc oddanych rzutów w sezonie, co tylko potwierdza ofensywny marazm. Dwa razy wybita piłka z rąk Westa i wymuszenie faulu w ataku na tym samym zawodniku.

Player of the Game: Paul George











wtorek, 8 stycznia 2013

Celtics @ Knicks 102:96 07/01/2013


        W Nowym Jorku nie odbywają się mecze, a rozgrywają się walki. Knicks zostali pokonani w pierwszym pojedynku w tym sezonie z Celtics. Już tradycyjnie katem Nowojorczyków został Paul Pierce, a Anthony zanotował jeden z gorszych występów. Do ostrej konfrontacji słownej doszło pomiędzy Melo i Garnettem, a w krwawym stylu mecz zakończył J.R. Smith. Następne spotkanie pomiędzy odwiecznymi rywalami 24-ego stycznia w Bostonie.


Przedmeczowe wyczekiwanie zostało zmącone kilkoma newsami. Wśród, których znajdowały się te dobre i te złe. Do dobrych na pewno nie można było zaliczyć zawieszania Rondo na to spotkanie- przynajmniej ja tak to postrzegałem, bo co to za klasyk bez jednego z liderów? Za to cieszy przyznanie nagrody zawodnika tygodnia w Konferencji Wschodniej Anthony'emu, który już indywidualnie i drużynowo miewał lepsze tygodnie za sobą, a nagrody nie otrzymywał (10/12/12-16/12/12). J.R. Smith też był wśród głównych kandydatów do tej nagrody. Natomiast najbardziej pozytywną wiadomością jest zbliżający się wielkimi krokami powrót Imana Shumperta na parkiety. Iman podobno ostro 'shumpuje' i wsadzanie piłki do kosza nie sprawia mu problemu. Kto wie, może już powróci na mecz w Londynie?

Był to kolejny z meczów dla Knicks, w którym zwycięstwo w sumie nic by nie oznaczało, a porażka nadszarpnełaby nowojorską dominację w Atlantic Division. Celtics grali bez Rondo. Celtics wygrali dwa ostatnie trudne mecze na wyjeździe. Celtics znowu mogą korzystać z usług rozkręcającego się Bradleya, który ich energetyzuje i dzięki niemu przejawiają objawy zeszłorocznych tendencji post-allstarowych. Celtics mają Paula Pierce. Celtics są największymi tsfaniakami w lidze i ostatnią drużyną, którą należałoby skreślić w wyścigu do Play-Offs. Samo określenie 'wyścig do Play-Offs' w ich przypadku brzmi nieco komicznie, ale cóż takie są fakty. A może to widmo zbliżającego się Cousinsa tak mobilizuje graczy z Nowej Anglii?

Celtics zagrali z charakterem. Nowi zawodnicy zespołu, po ostatnich ostrych słowach Rajona wzieli się do gry, a atmosfera w Madison Square Garden pozwoliła im poczuć smak klasycznej rywalizacji. Po wcześniejszym meczu z Atlantą, w którym zatrzymali Hawks w trzeciej kwarcie na 9 punktach znowu popisali się znakomitą grą w obronie. To głównie defensywa C's i chybione lay-upy Anthony'ego zrobiły różnicę w tym meczu (tak, duch Rondo był tego wieczoru w MSG). Avery Bradley zadawał przez całe spotkanie ciosy w piętę achillesową Knicks, jaką jest pozycja rozgrywającego od czasów złapania kontuzji przez Raymonda Feltona. Avery co chwilę wybijał piłkę Kiddowi i kładł nacisk na wyprowadzanie piłki przez Nowojorczyków z własnej połowy. Natomiast wejście na parkiet Leandro Barbosy zmusiło Prigioniego do rozegrania jednego z najgorszych meczów w tym sezonie. 

Poza zagraniami alley-oop i akcji przy trójce Brewera w drugiej kwarcie, Knicks nie zabłysneli w wprowadzaniu piłki w ruch. Większość punktów została zdobyta w akcjach indywidualnych. Taki sposób prowadzenia gry nie pozwoli im odnieść zwycięstwa w tak emocjonujących pojedynkach. Celtics pomimo tego, że nie zaliczają udanego początku nie prezentują poziomu Magic i nie da się ich pokonać poprzez wyciągnięcie strzelb Anthony'ego i Smitha w czwartej kwarcie. Tym razem sama koncentracja towarzysząca graczom z Nowym Jorku przez całe spotkanie nie wystarczyła. W takich meczach potrzebne jest zaangażowanie całego zespołu w grę ofensywną, a nie indywidualne, szarpane akcje jeden-na-jeden. Brak ball-movement to oczywiście również rezultat twardej i fizycznej obrony, której Knicks wcześniej nie potrafili sprostać w pojedynkach z Bulls i Grizzlies.

Przede wszystkim Knicks kosztem liczby odpalanych rzutów z dystansu powinni częściej wykorzystywać swoich wysokich w grze pick-and-roll i dostarczaniu im piłek na drugim i trzecim metrze. Tak jak tutaj:


Czy tutaj:


W defensywie głównie szwankowała pomoc w obronie, gdy na parkiecie nie było Chandlera. Knickerbockers popełniali podstawowe błędy, takie jak nie zamykanie przy lini końcowej wjeżdzających graczy Celtics. Również J.R. Smith w kluczowym momencie odpuścił pod koszem krycie Bradleya, którego ścięcia są jedną z głównych broni w ataku. 

Co do spięcia na linii Melo i KG to Carmelo jak zwykle wyszedł na tego opryskliwego, sfrustrowanego gówniarza, który nie potrafił się pogodzić z porażką i skacze do gardła szanownemu weteranowi. Carmelo nie dawał spokoju Garnettowi już do końca spotkania (KG odpłacał się niewinnymi łokciami przy pickach np. przy ostatnim rzucie Pierce'a), a po jego zakończeniu czekał na niego pod autobusem Celtics. Zachowanie Melo może wyglądać głupio i niedojrzale, ale w perspektywie nazwania dziwką żony Anthony'ego przez KG cała ta sytuacja przedstawia się w innym świetle i w sumie podziwiam Carmelo, że nie posunął się do ciosu w stylu Zizou. Niewiadomo ile w tym prawdy, ale Garnett musiał przekroczyć granicę, bo nawet Mike Woodson i koledzy z zespołu nie starali się uspokajać Anthony'ego na parkiecie. W każdym bądź razie już dzisiaj na facebookowym koncie ESPN możemy się spodziewać zdjęć Garnetta, na których jest udowodniane jak wielkim jest on fanem LaLi Anthony- np. takich jak to:


W sumie ta historia podsyca rywalizacje i dodatkowo motywuje Melo. To nie był zdecydowanie jego dzień, ale już pokazywał wcześniej w tym sezonie, że złość potrafi zamieniać nie tylko we frustrację, ale również w siłę do działania. O tym, że Anthony potrafi grać jak 'Wściekły Byk' przekonali się Nets po tym jak został potraktowany butem Geralda Wallace'a. Jednym z kluczy do odniesienia sukcesu przez Knicks w tym sezonie miało być osobiste podjeście do największych pojedynków przez liderów Knicks. Myślę, że ten mecz temu pomoże. Ciekawe czy KG ma coś do powiedzenia na temat brata Amar'e?

OCENY ZAWODNIKÓW (1-10): 
 
 6 Jason Kidd- miał duże problemy z przeprowadzaniem piłki na połowę rywala, głównie ze względu na Bradleya. W swoim zwyczaju ustawial się w odpowiednich miejscach by przechwycać piłkę. Knicks wyglądali zdecydowanie lepiej z nim na parkiecie, jako jedyny PG w drużynie sensowanie rozgrywał piłkę. Czyżby powoli przełamywał strzelecką niemoc?

2 Ronnie Brewer- Celtics nie ustawiali obrony na uwalnianiu Brewera, chociaż ten trafił tylko raz. Gdy już miał piłkę w swoich dłoniach to nie wiedział co z nią zrobić.

 6,5 Carmelo Anthony- tak jak pisałem wyżej to nie był jego dzień. Pudłowal lay-upy, które zazwyczaj mu wchodzą, a w czwartej kwarcie jedynymi celnymi rzutami z gry, były dwie wściekłe trójki. Szybkie faule na początku meczu nie pozwoliły mu odzyskać rytmu gry. Cross-court pass do Novaka, check.

 6 Marcus Camby- ładnie podawał na początku i był widoczny w walce na tablicach, do tego ten floater. Za krótki czas gry.
 
 7 Tyson Chandler- zdominował tablicę i paint Celtics oraz robił co mógł w ataku, ale to nie wystarczyło. Niezastąpiony jeśli chodzi dowodzenie obroną.

 7,5 J.R. Smith- kolejny dobry występ, Bryantowe rzuty z dystansu, dobre penetracje na kosz i życzyłbym jak najwięcej gry w pick-and-roll z wysokimi, szczególnie pod nieobecność Feltona. Został ostro potraktowany przez Bradleya i z zakrwawionym łukiem brwiowym powrócił do meczu.

 6 Amar'e Stoudemire- czyni coraz większe postępy jednak jest mało wykorzystywany w ataku. Dla wszystkich, którzy uważają, że jest za wolny polecam minięcie na KG uwieńczone dunkiem. Ma większe problemy z kończeniem akcji pod koszem, aniżeli z szybkością i zwodami. Ładny blok na Piercie, walecznie w obronie, ale podobnie jak Anthony musi poprawić grę w pomocy.

3,5 Steve Novak- myślałem, że będzie to jego dzień po tym jak trafił trójkę daleko zza lini za trzy punkty, błędem było ustawianie go w obronie jeden-na-jeden z Greenem, sam też nie pędził do pomocy kolegom z drużyny, co bardzo nie spodobało się Tysonowi.
 
 1 Pablo Prigioni- ignorowany przez Celtics nie wiedział co miał zrobić z piłką, żadnego pomysłu na rozegranie.

3 Chris Copeland- zazwyczaj lepiej prezentuje się w pojedynkach z Bostonem, przynajmniej w pre-season. Po jednej zbiórce i przechwycie.

 James White- 4 sekundy,

Player of the Game: Paul Pierce














niedziela, 6 stycznia 2013

Knicks at Magic 114:106 05/01/2013


       Carmelo Anthony zdobywając 40 punktów i grając bez przerwy w drugiej połowy przyczynił sie do drugiego w tym sezonie zwycięstwa Knicks w Orlando. Dzięki tej wygranej Knicks utrzymują się na drugiej pozycji w Konferencji Wschodniej i tracą mniej do prowadzących Miami Heat.



Spodziewano się, że powrót Amar'e do gry, będzie tym dla Knicks, czym rok 2012 dla ludzkości. Co prawda, Nowojorczycy przegrali swój pierwszy mecz po powrocie Amar'e, ale całemu zajście można porównać bardziej do światowego noworocznego kaca, aniżeli globalnej katastrofy. Stoudemire nawet będąc bez formy nie przeszkadza i jest potrzebną opcją z ławki. Ironicznie dla wszystkich wichrzycieli upatrujących zaburzenie chemii zespołu, STAT wrócił w najbardziej odpowiednim momencie (no może brakuje zdrowego Feltona), a więc wtedy gdy drużyna z The Garden nie radziła sobie najlepiej z zaangażowaniem na parkiecie i potrzebowała zewnętrznego impulsu zmuszającego do zabrania się do roboty. Ponadto, pojawienie się kontuzji STATa też nie mogło się lepiej zbiec w czasie- gdy Amar'e wrócił, Knicks byli już poukładaną drużyną mającą ustalone standardy gry i prowadzoną przez zawodnika grającego na poziomie MVP. Stoudemire musi pracować teraz ciężko, żeby wpisać się w te standardy. Amar'e zależy, żeby nie dać plamy w obronie i bedzie musiał się przykładać do gry po tej stronie parkietu. Natomiast reszcie zawodników Knicks też zależy, aby utrzymać odpowiednią chemie w zespole, co wpływa na grę z większym zaangażowaniem. Gdyby podopieczni Woodsona przegrali dotychczasowe mecze w tym roku, to rzepem na ogonie Knicks byłałby statystyka 'STAT 0-3'. Tymczasem Melo, STAT i Chandler pod okiem Woody'ego są 10-3 w sezonie regularnym, a to jak umiejętnie potrafi ustawić zespół Mike D'Antoni pokazuje obecna postawa Lakers.

Mike Woodson postanowił nie zmieniać wyjściowego składu z ostatniego spotkania i postawił na dwójkę wysokich pod koszem, chociaż Magic na czwórce grali mierzącym 206 cm Andrew Nicholsonem. Prawdopodobnie był to też zabieg uniemożliwiający 'matchowanie' tego zawodnika z Anthonym, który w ostatnim pojedynku obu drużyn miał spore problemy z mijaniem 'pierwszoroczniaka' z Kanady. Magic agresywnie rozpoczeli pierwszą kwartę i dosłownie rzucili się na obręcz Nowojorczyków atakując ją rzutami z dystansu i pół-dystansu. Trudno mieć pretensje do Knicks o nie przykładanie się do gry obronnej i nie kontestownie rzutów, gdyż większość z nich była wykonywana natychmiastowo z zasłon. Natomiast wiele do życznia pozostawiała gra w ataku, gdzie 'Bockers tracili kolejne piłki rozdając beztroskie podania. Na niemoc w ataku swoich podopiecznych i niesamowitą skuteczność rzutową Magic szybko starał się zareagować Mike Woodson biorąc dwie szybkie przerwy na żadanie już na początku meczu, co pozwoliło zapobiec pojawieniu się frustracji w szeregach Knicks. 

W dalszej części gry sprawy w swoje ręce wzieli Melo i Kidd, którzy nie tylko sami zdobywali punkty, ale również potrafili znaleźć na czystych pozycjach pozostałych kolegów i siebie na wzajem. Magic zostali zmuszeni do popełnienia, aż 7 strat w drugiej kwarcie, co otworzyło Nowojorczykom łatwą drogę do zdobywania punktów w transition. Magic rozpoczeli drugą połowę w tym samym stylu co mecz i przed jej zakończeniem wyszli na ośmio-punktowe prowadzenie. Mike Woodson może mieć spore problemy z utrzymywaniem korzystnego wyniku, gdy na parkiecie znajduje się mocno ograniczona ofensywnie pierwsza piątka, która tak naprawdę pierwszą piątką nie jest. 

O czwartą kwartę postanowili się zatroszczyć 'Bohaterowie Ostatniej Akcji'- Carmelo Anthony i J.R. Smith siali zniszczenie jumperami prosto w twarze zawodników Magic. Obrona gospodarzy skupiająca swoją uwagę na grze wspomnianych graczy sprawiała, że na wolnych pozycjach znajdowali się Kidd, czy Chandler. Carmelo Anthony zagrał całą drugą połowę bez przerwy i  zdobył w niej 22 punkty z 17 rzutów.

OCENY ZAWODNIKÓW (1-10):
 
8 Jason Kidd- w przeciwieństwie do meczu ze Spurs świetnie dyrygował grą zespołu i dostrzegał kolegów na czystych pozycjach. Podobała mi sie jego współpraca w ataku z Melo. Natomiast w obronie sędziowie za bardzo mu nie pozwalali na agresywne wymuszanie strat. 

5 Ronnie Brewer- dobrze bronił na piłce Afflalo, ale czasami zdarzały mu się drobne zaniedbania w rotacji przy zmianach krycia. Fałszywy starter...

10 Carmelo Anthony- był niezbędny do osiągnięcia zwycięstwa w tym meczu przez Knicks, niósł całą drużynę swoją grą. Od kilku spotkań coraz częściej zauważam jego tendecje do umiejętnych poprzecznych podań w kierunku Novaka- potrafi go dostrzec w naprawdę dogodnych sytuacjach. W jednym z kluczowych momentów przejął krycie Nelsona i broniąc jeden-na-jeden zmusił go do kapitulacji. 40-6-6, czy można oczekiwać czegoś więcej?

5,5 Marcus Camby- mając piłkę w rękach szuka tylko jak zagrać lobem do kolegów pod koszem, kilka beztroskich podań i zbytnio się nie kwapił do kontestowania rzutów, czy walki na deskach.

8 Tyson Chandler- w kluczowych momentach znowu zatroszczył się o obronę dostępu do obręczy i wybijanie piłki przeciwnikom. Vucevic zbierał nad nim, ale Tyson zaliczył też kilka swoich firmowych 'tip-inów'.

 8 J.R. Smith- zastanawiam się jakim mógłby być zawodnikiem gdyby wchodził do ligi ze statusem przyszłej supergwiazdy. Od początku temperowano jego zapędy strzelecki, tymczasem trzeba było tchnąć ducha nadzieji. Gdyby otrzymał choć połowę troski jaką został obdarzony Kobe to mógłby być teraz zupełnie innym graczem (ktoś powie, że nie ta etyka pracy). Ograniczenia i groźby nie są skutecznym mobilizującym środkiem na wszystkich. Wystarczy okazać trochę zrozumienia.

 6 Amar'e Stoudemire- zbyt długo manewruje pod koszem i decyduje się na zaatakowanie obręczy w nieodpowiednim czasie- poprawa 'timingu' powinna przyjść z większą ilością rozegranych meczów. Podobnie wygląda jego gra w pick-and-rollu, po postawieniu zasłony nie potrafi się znaleźc w dogodnej pozycji do rollowania na kosz. Dlatego też większość jego akcji to izolacje. Zabierał trochę miejsca pod koszem Anthony'emu przy próbach penetracji. Nieco gorzej w rotacji obronnej niż w meczu ze Spurs- w jednej akcji zostawił Turkoglu samego przy linii za 3 punkty i wrócił do krycia swojego zawodnika. Na szczęście Copeland dobiegł do Turka na czas, a ten chyba zaskoczony całym zajściem dopuścił się straty. Była to akcja podobna do tej, o której mówił Bruce Bowen w swoim podcast'cie: podczas jednego z pojedynków Spurs i Suns, Raja Bell miał problemy z upilnowaniem wjazdów swojego zawodnika i prosił Amar'e o pomoc pod obręczą, Stoudemire odpowiedział mu, że musi sie zająć swoim zawodnikiem. Jak to określił Bruce: samolubna obrona. Powrót do pierwszej piątki przed końcem stycznia?
 
 5,5 Steve Novak- z nim na parkiecie Knicks byli +26, ale McRoberts mając go przed sobą nie zastanawiał sie ani przez chwilę nad wejściem na kosz.
 
 5,5 Pablo Prigioni- najwidoczniej na zmianę z Kiddem przejmują obowiązki prowadzenia gry zespołu.

 4 Chris Copeland- niecelna trójka i błąd kroków, choć i tak wcześniejszy został niezauważony przez sędziów.

Player of the Game: Carmelo Anthony











piątek, 4 stycznia 2013

Spurs @ Knicks 83:100 03/01/2013


      Odliczanie trwa! Knicks z Amar'e są 1-1, a bez Wallace'a 6-6. Wniosek z tego taki, że Mike Woodson zmobilizował swoich graczy do większego wysiłku w grze defensywnej, co przełożyło się na drugą wygraną z San Antonio w tym sezonie. Knicks następnym razem spotkają się z zawodnikami popularnego Popa dopiero w przyszłym roku, albo...

CO W MENU?



Umówmy się, że szukanie przyczyny ostatnich niepowodzeń Knicks w absencji Rasheeda Wallace jest absurdalne. Co prawda jest on znakomitym komunikatorem i dobrym defensorem, ale już we wcześniejszych meczach jemu samemu udzielała się słabość jak trawiła Knicks w ostatnich trzech tygodniach. Tak naprawdę trudno było przewidzieć, który 'Sheed zaszczyci nas swoją obecnością- ten co energetyzuję całą drużynę, czy ten który przez cały pobyt na parkiecie odpala rzuty od niechcenia? Nowojorczycy po znakomitym początku sezonu zwyczajnie przestali się przykładać do gry obronnej przez co rozpoczynali spotkania nieskoncentrowani. Na szczęście Mike Woodson wrócił do podstaw, zrobił to co powinien w danym momencie- przypomniał swoim graczom jak wyglądało ich zaangażowanie w defensywę na początku sezonu. Nawet gdy tworzy się bardzo dobry zespół, a może przede wszystkim wtedy, trzeba trzymać się tzw. 'basics', które nie pozwalają na obieranie drogi na skróty, a co miało miejsce w rozpoczynaniu ostatnich kilku meczów. Zawsze jednak można sprowadzić przyczynę wygranej do pojawienia się 'Sheeda w wyjściowym stroju na ławce rezerwowych...



Knickerbockers zagrali skoncentrowani od pierwszej minuty i miejmy nadzieje, że jest to zwiastun powrotu na właściwy tor. W oczy rzucała się nie tylko znakomite przejmowanie zawodników przy zmianach w kryciu, ale przede wszystkim zagęszczenie pola trzech sekund. Spurs zdobyli tylko 4 punkty w pomalowanym w pierwszej połowie, a do końca spotkania dodali tylko kolejnych 8. Co prawda, dochodziło do tego kosztem obrony linii trzech punktów, ale tego wieczoru San Antonio jak nigdy pudłowało z czystych pozycji z dystansu (9/34 3PT FG). Chociaż z drugiej strony, nawet spóźnieni z kryciem Knicks nie odpuszczali żadnego rzutu. 

Pisząc przed sezonem o 'New York No-Layups' miałem na myśli dokładnie to co robili ostatniego wieczoru Tyson Chandler i Marcus Camby. Czy to po schodzeniu obwodowych do środka, czy bronieniu w post-upie, obaj przychodzili z pomocą nie pozostawiając pustej przestrzeni pod koszem. Świetnie zilustrowała to akcja w trzeciej kwarcie, gdy przy rzucie Splittera pod koszem, zza pleców Tysona wyłonił się Marcus Camby i zablkował Brazylijczyka. Po meczu z Portland zastanawiałem się dlaczego Woody wciąż wystawia Kurta Thomasa w pierwszej piątce, która jest już nie tylko jest bardzo ograniczony ofensywnie. Camby może nie poszerza gry w ataku, ale zdecydowanie lepiej spisuje się pod koszem i do tego lepiej zbiera oraz jako jeden z niewielu Knicków kontestuje rzuty. Bardzo możliwe, że z powodu ofensywnej niemocy rozpoczynającego składu w krótce zapragniemy w S5 Stoudemire'a, który pokazał wczoraj, że do gry w defensywie też potrafi się przyłożyć. 

Jednym z kluczów do tak wzmożonej intensywności w grze obronnej było dokonywanie częstych zmian pozwalających na odpoczynek. W pierwszej połowie z 10 zawodników wystawionych do gry, tylko Steve Novak grał przez 6:58, a reszta graczy przebywała na parkiecie przez minimum 9 minut (najkrócej odpoczywał Melo, bo tylko 4,5 minuty). Spurs byli zmęczeni napiętym terminarzem, a Knicks dzięki szerokiej rotacji nie spuszczali z tonu ani przez chwilę- znakomite wykorzystanie słabości przeciwnika. 

Dzięki skupieniu i intensywności defensywnej 'Bockers nie musieli nadrabiać strat w końcówce, jak to mieli w zwyczaju w ostatnich spotkaniach. Zamiast szalonego pościgu mieliśmy łatwą ucieczkę- o wiele przyjemniej ogląda się takie zakończenia...

OCENY ZAWODNIKÓW (1-10):

6 Jason Kidd- kolejny mecz bez wyrazu, chociaż nie było zbytnio okazji do zaprezentowania swoich umiejętności w kluczowych momentach. Dzięki dobrej dyspozycji Prigioniego miał więcej czasu do odpoczynku.

6 Ronnie Brewer- wystarczy, że trafia i całkowicie się zmienia obraz gry ofensywnej Knicks. Jedno wejście pod kosz i to bez przekonania, tak jakby chciał, a nie mógł. Gubił się w rotacji w obronie (Ginobli trójka z rogu i pull-up jumper Neala).

8,5 Carmelo Anthony- bez wysiłku, swoim tempem, odpalał celne pull-up jumpery. Jedyna opcja ofensywna pierwszej piątki.

6 Marcus Camby- powoli się rozkręca, więcej minut pozwoli na szybszy powrót do dyspozycji jakiej od niego możnaby oczekiwać. Robił różnicę pod obręczą, co potwierdziło, że wspominanie jego nazwiska w kontekście meczu z Grizzlies nie było objawem pochopności.

8 Tyson Chandler- odniosłem wrażenie, że Tyson coraz lepiej podaje. Ciekawe, czy ma z tym jakiś związek pojawienie się w składzie Marcusa Camby'ego? Znakomite rozegranie piłki na dotyk z Prigionim w czwartej kwarcie. Najwyraźniej te starcia jedn-na-jeden z Duncanem sprawiają mu wiele przyjemności- 'Big Fundamental' został skutecznie zneutralizowany.

9 J.R. Smith- wykonał kilka akcji tego meczu- ten blok na Parkerze Nealu w powrocie do obrony, a później najefektowniejszy alley-oop tego sezonu w NBA. Sixth-Man of the Year? Przewyższa statystycznie Jamala Crawforda prawie w każdym elemencie i jest zdecydowanie bardziej wszechstronny.

6,5 Amar'e Stoudemire- znalazłby zatrudnienie w In-N-Out (swoją drogą najlepsze burgery na świecie)- mid-range jumper, in-n-out; lay-up, in-n-out; free-throw, in-n-out. Nie brakuje mu szybkości w obracaniu się do kosza i mając choć trochę wolnego miejsca na półtora metra od obręczy potrafi skończyć akcje lay-upem. Niestety zbyt wiele miejsca nie zostawiał mu Splitter i z tego powodu miał problemy z wyciąganiem oraz utrzymywaniem piłki w górze. Solidnie w obronie... STAT tęskniliśmy!

7 Steve Novak- 5/7 za trzy punkty, Knicks trafiają bo Novak trafia. Trochę odciążył Melo od zdobywania punktów. Spurs zignorowali jego umiejętności strzeleckie pozostawiając go kilkukrotnie bez opieki.
8,5 Pablo Prigioni- znakomicie przechwycał, asystował i inicjował ruch piłki w ataku. Jeden z najlepszych występów w tym sezonie- może pomógł mu w tym europejski styl gry Spurs?
6 Chris Copeland- świetnie bronił Parkera- w meczach ze Spurs to on powinien występować w roli zadaniowca mającego na celu powstrzymanie siły napędowej San Antonio. Najpierw celna trójka, a później kilka strat i trochę na siłe chciał zapunktować odważnymi wejściami na kosz.

James White- gral zbyt krótko, aby ocenić.

Player of the Game: J.R. Smith








środa, 2 stycznia 2013

Blazers @ Knicks 105:100 01/01/2013


       Knicks zaczeli rok od powrotu STATa i już 5 porażki w ostatnich 10 meczach. Podopiecznym Mike'a Woodsona nie pomogły znakomite występy Anthony'ego i Smitha, którzy rzucili odpowiednio 45 i 28 punktów. Czyżby Nowojorczykom doskwierał syndrom 'startu meczu weterana'?

CO W MENU?


Ostatni raz Trail Blazers grali w Madison Square Garden, gdy w ich składzie znajdowali się wtedy byli, a teraz obecni zawodnicy Knicks- Felton, Camby i Thomas. Był to ostatni mecz Nate'a McMilliana na ławce drużyny z Oregonu i debiutancki występ Mike'a Woodsona w roli trenera Knicks. Zawodnicy z Portland grali wtedy przeciwko swojemu trenerowi, a znowu gospodarze byli zenergetyzowani zmianami. Knicks zmiażdzyli w tamtym spotkaniu Blazers, którzy od tamtego pamiętnego wieczoru 14-ego marca 2012 wymienili połowę składu m.in. lokując trzech wspomnianych graczy ponownie w Nowym Jorku.

Wczorajszy pojedynek z Blazers również stał pod znakiem debiutu- w pierwszym meczu w tym sezonie miał zagrać Amar'e Stoudemire. STAT został przywitany owacją na stojąco przez publiczność w Madison Square Garden, ale już w pierwszej akcji stracił piłkę. Później chybił pięć razy z rzędu. Nie były to złe rzuty, ale było widać zawahanie oraz brak precyzji w wykańczaniu akcji. Po tak długiej przerwie nie powinno dziwić jego 'odrętwienie' w grze, aczkolwiek wiele wątpliwości może budzić brak szybkości i siły. Amar'e pracował nad swoją wagą, żeby odciążyć kolana. Jego sylwetka jest znacznie bardziej smukła, ale przez to nie jest już tak silny w walce pod obręczą- został kilkukrotnie z łatwością przepchany pod koszem m.in. przez Aldridge'a. Ironicznie, STAT zdobył swoje pierwsze punkty po podaniu w pick-and-rollu od Anthony'ego. W obronie, poza blokami, wyglądał tak jak zawsze i w sumie wkomponował się w charakterystykę całej drużyny, która po tej stronie parkietu grała z minimalnym wysiłkiem.

Jeszcze przed rozpoczęciem meczu bardzo wątpliwy był występ Carmelo Anhtony'ego, który nie zagrał w dwóch poprzednich meczach z powodu urazu kostki. Melo nie był gotowy na 100%, ale też nie odczuwał bólu. Jego imponująca pierwsza połowa i 24 punkty nie pomogły Knicks w wyjściu na prowadzenie. Anthony kontynuował znakomitą grę w dalszej części spotkania i do spółki z J.R. Smithem utrzymywał Knicks w meczu. Większość akcji ofensywnych 'Bockers, poza kilkoma zagraniami alley-oop z Chandlerem i znikomą ilością gry w pick-and-roll, stanowiły indywidualne popisy obu graczy. 9 z 10 celnych rzutów za 3 punkty gospodarzy było autorstwa wspominanej dwójki. Ponadto rozdawali kluczowe podania przy połowie asystowanych rzutów Knicks- 9 z 18 asyst. Ofensywny wysiłek Anthony'ego i Smitha został zniweczony kiepską postawą w obronie. Blazers trafiali na 50% skuteczności z gry i zebrali o 10 zbiórek więcej.

Damian Lillard nie musiał włączać piątego biegu przy mijaniu Jasona Kidda- trochę więcej problemu sprawiał mu natomiast Brewer, ale ta dwójka została sparowana tylko przez niecałe 4 minuty. Tak, czy inaczej główny kandydat do nagrody Rookie of the Year przy mało ruchliwym i nieskutecznym tego wieczoru Jasonie mógł oszczędzać swoje siły w grze defensywnej. Blazers w pierwszej połowie, głównie dzięki aktywności Hicksona i Aldridge'a zdominowali całkowicie strefę podkoszową Knicks zdobywając w niej aż 32 punkty. Przede wszystkim świadczy to o braku intensywności w grze obronnej zawodników z Nowego Jorku, który po raz kolejny w tym sezonie sprawił, że mecz został rozstrzygnięty już pierwszej połowie. 

Mike Woodson słusznie powiedział po spotkaniu, że przegrywając 20 punktami w pierwszych dwóch kwartach nie można liczyć za każdym razem na dogonienie rywali w końcówce. Knicks na początku większości spotkań nie kładą żadnego nacisku na rywali, a przecież w pierwszej piątce wychodzi aż 3 zawodników ukierunkowanych defensywnie. Przyczyny takiej postawy, głównie ze względu na intensywność gry w czwartej kwarcie, nie szukałbym w zwykłym zmęczeniu, a bardziej w braku energiczności w pierwszych minutach, który po części jest rezultatem posiadania tylu weteranów w składzie. Każda strategia ma swoje mocne i słabe strony. Knicks z tak doświadczonymi graczami więdzą jak kontrolować piłkę, ale mają problemy z mobilizacją w pozornie mniej znaczącym okresie spotkania. Mike Woodson będzie musiał wybudzić swoich graczy z letargicznych startów i poradzić z nonszalancją w ich grze, która po raz kolejny stała się przyczyną porażki. 


OCENY ZAWODNIKÓW (1-10):

5 Jason Kidd

4 Ronnie Brewer

9 Carmelo Anthony

4 Kurt Thomas

4 Tyson Chandler 

8 J.R. Smith

5 Amar'e Stoudemire

3 Steve Novak
 
5 Pablo Prigioni

4 Marcus Camby
 
4 Chris Copeland

Player of the Game: Carmelo Anthony