środa, 12 grudnia 2012

Knicks @ Nets 100:97 11/12/2012



       Jason Kidd był tym, czego brakowało Knicks w pierwszym spotkaniu do odniesienia zwycięstwa z Nets. Ironicznie większość bannerów zawieszonych pod kopułą Barclays Center jest zasługą J-Kidda, który był największą gwiazdą ostatniej dekady tej organizacji. Tym razem stał się pogromcą Nets na ich nowym, świeżym starcie. Mecz sezonu zaliczył również Carmelo Anthony, którego najwidoczniej rozwścieczyła rozcięta warga na początku spotkania. Knicks przegrywali nawet 17 punktami, ale ten sezon już niejednokrotnie udowadniał, że dla graczy Mike'a Woodsona mecz zaczyna się dopiero w czwartej kwarcie.

CO W MENU?



Już od jakiegoś czasu wertuję 'When The Garden Was Eden' i wczoraj udało mi się wyczytać, że ojcowi Rossa i Moniki Gellerów z 'Przyjaciół' zdarzało się pojedynkować koszykarsko z Clydem Frazierem. Elliott Gould, bo tak nazywa się w rzeczywistości, u szczytu swej popularności na przełomie lat 60 i 70 rozegrał mecz jeden-na-jeden z Clydem, który podobno przegrał zaledwie 10:7. Były to czasy, w których Knicks jednoczyli całe miasto, a znajdująca się w jego centrum Madison Square Garden stawała się Mekką, w której po raz pierwszy na meczu koszykówki można było usłyszeć potrafiące wpłynąć na przebieg spotkania 'Dee-fense!!! Dee-fense!!!'. Knicks byli spektaklem na Manhattanie, dostarczali rozrywki, ale też pozwalali się odnaleźć przechodzącemu przez burzliwy okres społeczeństwu amerykańskiemu.

Nawiązuję do tego przy opisie do meczu z Nets, bo po pierwsze wraz z pojawieniem się nowej drużyny na Brooklynie, Knicks nie będą już w stanie całkowicie jednoczyć społeczności Wielkiego Jabłka. Po drugie, uważam że coraz częstsze porównania Barclays Center do Madison Square Garden są zwyczajnie nie na miejscu. Nowa hala na Brooklynie może zachwycać- jest świetna, nowoczesna, ale to nie ten poziom. Póki co Barclays Center to przede wszystkim kupa kasy, zresztą co zdradza sama jej nazwa. MSG jest Mekką, bo ma duszę, która była tworzona przez historię. Ot, taka oda do The Garden.

Tymczasem wczoraj na trybunach Barclays Center można było dostrzec zdecydowaną większość fanów reprezentujących niebiesko-biało-pomarńczowe barwy. Zresztą dało się to słyszeć ze skandowanym 'Dee-fense!!!', gdy Nets znajdowali się przy piłce i prowadzili kilkunastoma punktami. Z tak prezentującymi się Knicks jak w tym sezonie, Nets w najbliższym czasie mogą się stać jedyną drużyną w NBA grajacą tylko 39 meczów u siebie. 

Wśród widzów oglądających mecz nie zabrakło pochodzącego z Brooklynu Spike'a Lee, który miał na sobie koszulkę legendy Knicks, Bernarda Kinga. King podobnie jak Lee też dorastał na Brooklynie, co więcej został wybrany w drafcie przez Nets. Kilka krzesełek w prawo od Spike'a miejsce do przyglądania się swoim byłym kolegom z drużyny okupował Baron Davis, który zdecydowanie zasługuje na miano 'Knick For Life'.

Nets podchodzili do tego spotkania mając za sobą cztery porażki z rzędu, a Frank Isola z New York Daily News wziął się za wyszukiwanie w metrze zawstydzonych fanów drużyny z Brooklynu. Poza tym to już od 28 listopada w wyjściowym składzie nie pojawił się Brook Lopez, który opuścił 6 meczów z rzędu z powodu kontuzji. Nie zapominajmy jednak, że Knicks wciąż grają bez Shumperta, Stoudemire'a i Camby'ego.

STUMBLING AND BUMBLING

Nets z niesamowitą determinacją rozpoczeli to spotkanie i dokładnie realizowali wcześniej założony plan. Zdobywali łatwe punkty spod kosza, atakowali obręcz, oddawali rzuty z czystych pozycji. Wykorzystywali też częste 'switche' w obronie Knicks i wynikające z nich 'mis-matche' ustawiające ich podkoszowych z niższymi graczami. W obronie ich plan był prosty- pozwolić na jak największą ilość oddanych rzutów przez Ronnie Brewera i skupić się na obronie pozostałych czterech graczy. 

Knicks rozpoczeli ospale i leniwie- rzucali byle skąd, tak jakby im się nie chciało rozgrywać piłki. Podobnie gra wyglądała pod koszem, gdzie kompletnie pozwolili się zdominować Nets, a jedną z najlepszych kwart sezonu rozgrywał Andray Blatche, który zdobył 12 punktów trafiając 6 z 7 rzutów z gry. Reggie Evans dołożył 9 zbiórek i wraz z syreną kończącą pierwszą kwartę Nets prowadzili 14-oma punktami. Tyle, że popełnili też mały błąd kopiąc Carmelo Anthony'ego w szczękę i rozcinając mu wargę. Zaspani Knicks poczuli krew i w końcu się przebudzili.

DISHING AND SWISHING

Carmelo Anthony w pierwszej kwarcie był 3 na 7 z gry, natomiast już do końca spotkania chybił zaledwie 5 razy przy 17-stu próbach, z czego miał 5/7 za 3 punkty. Po jego minie można było zauważyć, że nie spodobało mu się to jak został potraktowany przez buty Geralda Wallace i będąc 'wrukwionym' wejdzie w swój 'Jordan mode'. Melo rzucił do połowy jeszcze 14 punktów, a w oddawaniu celnych trójek akompaniowali mu Kidd i Wallace. Po meczu Avery Johnson powiedział, że Knicks w idealnym świecie Knicks trafiliby tylko 7-8 'trójek'- cóż, Knicks nie egzystują w idealnym świecie.

Tyson Chandler załapał na początku dwa szybkie faule i w drugiej części gry spędził na parkiecie niespełna cztery minut. Mike Woodson zdecydował się na grę small-ballem ala 'USA Basketball London 2012' z Melo grajacym w środku otocznym przez znajdujących się na obwodzie Novaka, Smitha, Kidda i Feltona. Pomysł ten przyniósł kilka szybkich punktów Knicks, ale też sprawił, że Nowojorczycy stali się podatni na atakowanie obręczy przez graczy Nets. Świetnie zagrał Brooks, ale wcześniej wspominane okrzyki nawołujące do obrony, sprawiły że Knicks zacieśnili nieco szeregi w tej formacji. Bardzo umiejętnie i z wielkim zaangażowaniem zaczeli stosować zmiany w kryciu, co powoli zaczynało wprowadzać grę w czwartą kwartę, która wyglądała jakby crunch-time zaczął się już na 8 minut przed końcem.

MANIPULATING AND DEVASTATING

Tak jak napisałem we wstępie, do odniesienie zwycięstwa przez Knicks w pierwszym meczu między dzielnicami zabrakło jednego- Jasona Kidda. Kidd oddał tylko dwa rzuty z gry w ostatniej odsłonie- pierwszy na wyrównanie wyniku 91-91, a drugi ustalający końcowy rezultat i dający ostateczne zwycięstwo Knicks. To nie była najlepsza kwarta w wykonaniu Raymonda Feltona, ale asystował przy obu tych rzutach. 'Bockers kilkukrotnie gubili się w kryciu, pozwalając na wejścia pod kosz tylnymi drzwiami (m.in. Melo gubił Wallace'a). To był naprawdę twardy pojedynek i z wiadomych, choć nie do końca wyjaśnionych przyczyn co chwilę ktoś lądował na kamerzystach za koszem. Czasami protesty zawodników w sprawie decyzji sędziowskich popłacają- tak było też w jednym z kluczowych momentów gdy sędziowie po czasie zmienili decyzję i odgwizdali 'basket interference' po dobitce Andraya Blatche.

RACHUNEK

Knicks muszą wykazywać więcej zaangażowania na początku spotkania. Wyglądali tak jakby nie wiedzieli co się wokół nich dzieje. Mike Woodson miał prawo być wściekły po pierwszej kwarcie na grę w obronie jego zawodników, ale dalsza część spotkania pokazała jakim jest trenerem. Co do współpracy zespołu i gry obu bohaterów, to najlepiej obrazuje to zdjęcie:



NAPIWEK

Już jutro do Madison Square Garden zawita Mike D'Antoni i jego świta. Lakers również grali wczoraj i zostali pokonani przez Cavaliers. Mecz z 'Jeziorowcami' będzie rozpoczynał serię 6 spotkań  w Madison Square Garden oraz okres nieco łatwiejszego terminarza. Czy Knicks w następnych 6-ciu spotkaniach uda się utrzymać wysoką formę i wciąż pozostaną niepokonani na własnym terenie?


OCENY ZAWODNIKÓW (1-10):

 5,5 Raymond Felton- skrzywdzony flopem D-Willa później nie mógł odnaleźć swojego rytmu, choć tak jak wspominałem wcześniej dograł w dwóch najważniejszych rzutach. Aż 7 strat, miał problemy z kontrolowaniem piłki i jakby nie patrzeć wypadł słabiej w rywalizacji z Williamsem

9 Jason Kidd- na początku musiał stawiać czoła w obronie wyższym od siebie graczom. Jestem pod wrażeniem tego jak skutecznie przekwalifikował styl swojej gry. Rozgrywał piłke w post'cie w stylu Lebrona- któż inny w lidze mógłby w podobny sposób wyszukiwać swoich partnerów i wychwytywać okazję do zdobycia łatwych punktów. Takie rzuty jak ten game-winner zbliżają do siebie całą drużynę. 

 4 Ronnie Brewer- Nets robili co mogli by oddawał jak najwiecej rzutów, jeden z groszych występów w tym sezonie, chociaż udało mu się nawet przechwycić piłkę

 10 Carmelo Anthony- dla mnie był w 'Jordan mode', zaśpiewał pod nosem 'Ain't nobody messin' with my Knicks' Imana i zatańczył 'breadgance' na parkiecie w tych hip-hopowych klimatach Brooklynu, najlepszy mecz w tym sezonie, okrzyki MVP może za wczesne, ale w pełni zasłużone.

 6,5 Tyson Chandler- szybkie dwa faule wykluczyły go praktycznie z pierwszej połowy, w której został oskubany przez Blatche i Evansa. Ze słabszym dniem Feltona i twardą podkoszową gwardią Nets nie sprawdził się w ataku, ale z wiadomych przyczyn nie mógł być też agresywny. W kluczowym momencie ważne wybicie na obwód po niecelnym rzucie. Podobno już sam porównuje Knicks do Mavericks z 2010

 7,5 J.R. Smith- na przełomie 3 i 4 kwarty oddał 5 celnych rzutów z rzędu, pod koniec meczu nie był już tak skuteczny, ale podtrzymał drużynę ofensywnie w trudnych momentach. Nie bał się nastawić karku by zatrzymać Wallace'a i kilkukrtonie po penetracjach lądował na deskach. Potrafi się poświęcić dla drużyny

 7 Rasheed Wallace- śpiacy rycerz rozruszal szeregi Knicks i pobudził do walki. Trafiał za 3 i kiedy wymagała tego sytuacja krzyknął na kolegów do zabrania się do roboty w obronie. Widać, że bardzo mu zależało na wygraniu tego spotkania

 3 Steve Novak- Nets go kompletnie wyłączyli z meczu, Avery Johnson musiał oglądać spotkania z ostatnich Play-Offs.

5 Pablo Prigioni- walczył o każdą piłkę przy zbiórkach, ale występ bez wyrazu.

 4 James White- dostal szansę już w pierwszej kwarcie, ale zostawial wolnego Johnsona na obwodzie. W ataku niewidoczny, a na zrehabilitowanie swoich błędnych poczynań w obronie nie było już czasu. 

Player of the Game: Carmelo Anthony



6 komentarzy:

  1. jak dla mnie piękny mecz!! już dawno zapomniałem że NBA może dawać takie klasyki, jak za starych lat! aż sie łezka w oku kręciła! co do newsa to świetnie napisane gdyby nie ten wstęp z urwanymi zdaniami i przejęzyczeniami:) GO NYK GO NYK

    OdpowiedzUsuń
  2. Starałem się, żeby nie było błędów, a tym czasem zapomniałem sprawdzić wstęp. Dzięki za zwrócenie uwagi!

    OdpowiedzUsuń
  3. Super mecz i mega wazne zwyciestwo zwlaszcza psychologicznie.Melo masakra robil co chcial!
    Co do bloga to super napisane,merytorycznie to zNYKajacy sie chowa:)
    GO KNICKS!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja lubie czytać oba blogi i na oba zawsze z niecierpliwością czekam. Dwa rózne blogi, poba doskonałe w swojej formie.
    Na D&S irytuje mnie dodawanie komentarzy, dlatego rzadziej się udzielam :P

    OdpowiedzUsuń
  5. 59 year-old Health Coach I Danny Linnock, hailing from Leduc enjoys watching movies like "World of Apu, The (Apur Sansar)" and Running. Took a trip to Birthplace of Jesus: Church of the Nativity and the Pilgrimage Route and drives a Mustang. sprawdz tutaj

    OdpowiedzUsuń
  6. prawnik rzeszów - Jesteśmy prawnik-rzeszow.biz, kancelarią prawną z siedzibą w Rzeszowie. Jesteśmy małą kancelarią, dopiero zaczynamy swoją działalność, dlatego potrzebujemy dotrzeć do większej liczby osób. Oferujemy usługi prawnicze i musimy rozpowszechnić naszą nazwę, więc jeśli masz czas, aby napisać o nas, będziemy wdzięczni. Chciałabym podziękować za poświęcony czas, ponieważ wiem, że jesteście bardzo zajęci i naprawdę to doceniamy. Jeśli masz jakieś pytania, proszę nie krępuj się pytać.

    OdpowiedzUsuń